niedziela, 9 września 2012

Aftermath: World Without Oil - recenzja

Seria "Aftermath" została stworzona przez National Geographic.
Jest pięć części: "When the Earth Stops Spinning" (Kiedy Ziemia przestanie się kręcić), "World Without Oil" (Świat bez ropy), "Red Giant" (Czerwony Olbrzym), "Population Overload" (Przeładowanie populacji) oraz "The World After Humans/Population Zero" (Świat bez ludzi).

Ostatnio obejrzałem "Świat bez ropy" i po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, ży takie kanały jak Discovery czy wspomniany National Geographic zajmują się przede wszystkim gdybologią, a tzw. programy popularno-naukowe są bardziej popularne, niż naukowe.

Na początku "World Without Oil" zostało zrobione poważne założenie, że ropy zabraknie z dnia na dzień. Po prostu zniknie, wyparuje ze złóż. Co jest bzdurnym założeniem nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością.
O ile nawet ropy zabraknie (co również jest dyskusyjne, ale to nie wpis o tym), to będzie się to odbywało stopniowo. Kolejne złoża zaczną się wyczerpywać, kolejne kraje zostaną odcięte od ropy. Z jednej strony da to sporo czasu na przeciwdziałanie - np. tzw. alternatywne źródła energii lub ograniczenie konsumpcji (marzenie ściętej głowy). Z drugiej strony kraje odcinane od rynku ropy, lub te w których ropa się skończyła (a więc i skończyły się petrodolary) będą starały się działać. Co doprowadzi do masy regionalnych konfliktów, które z kolei mogą doprowadzić do konfliktu na skalę globalną. Jednak linia podziału będzie nie ideologiczna, czy polityczna (jak zazwyczaj), lecz czysto oparta o linię demarkacyjną kraje z ropą vs kraje bez ropy.

W samym filmie jest również sporo przekłamań. Przykładowo pada stwierdzenie, że "statki są napędzane ropą", co jest półprawdą (eufemistyczne określenie na kłamstwo").
Statki są napędzane silnikami niskoobrotowymi, które zasilane są mazutem. Mazut jest pozostałością po destylacji ropy (niskiej jakości ropy!), tym co zostaje na dnie i de facto jest odpadem.
Mazut można wykorzystać jako paliwo (jest tani), można też przekształcić w benzynę i olej napędowy (za pomocą krakingu). Mazut jest gęstą, lepką cieczą z wartością opałową bliską benzynie. Jednak z mazutu można otrzymać więcej benzyny (mazut to węglowodory wysokocząsteczkowe, benzyna niskocząsteczkowe).

Kolejną kwestią jest luźne podejście do czasu. Nawet 5 dni po całkowitym wyczerpaniu się złóż większość państw ma zapasy wystarczające na miesiące funkcjonowania. Oczywiście najbardziej ropożerne zakłady przemysłowe oraz np. samoloty zostałyby uziemione. Ale szpitale, transport samochodowy, morski i kolejowy działałby bez większych zakłóceń.
Produkcja polimerów (materiałów syntetycznych) ucierpiałaby, jednak nie zniknęła. Rozwinęłyby się (istniejące już!) technologie recyklingu. Zaczęłyby powstawać kopalnie na wysypiskach, w których wydobywano by plastikowe butelki i torby.

W ten sposób mógłbym punktować "Świat bez ropy" jeszcze długo. Niekonsekwencja, przekłamania, luźne założenia. Mimo wszystko film ten ukazuje wiele rzeczywistych problemów, z którymi już teraz możemy się spotkać i które będą narastały. Sądzę jednak, że jest to za mało by polecić do obejrzenia.
Jeżeli jednak zdecydujecie się już na oglądanie zalecam daleko idącą ostrożność i krytyczne spojrzenie na "fakty" przedstawiane przez NatGeo.

Ogólnie jest to pseudodokument utrzymany w strasznie katastroficznym tonie, w dodatku nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością. Na pewno nie warto się nim przejmować, a już na pewno przygotowywać się do opisywanych sytuacji. Jest to fikcja.

6 komentarzy:

  1. Nie mogę się zgodzić z niektórymi opiniami autora. To, że ropa zniknie z dnia na dzień jest rzeczywiście mało prawdopodobne, ale jednak możliwe. Istnieją bakterie, które żywią się ropą naftową powoli ją rozkładając. Jeżeli takie bakterie by zmutowały mogłyby stanowić poważne zagrożenie dla zasobów ropy. Jest więc możliwe (choć to niezwykle mało prawdopodobne), że światowe złoża ropy znikły by w przeciągu może nie jednego dnia ale np. miesiąca. W związku z tym wszystkie kolejne argumenty autora są nie trafione (błędne założenie).
    Widzę też, że autor swoją wiedzę dotyczącą statków, ich napędu oraz czynnika paliwowego bierze, z polskiej Wikipedii. Rzeczywistość jest niestety dużo bardziej skomplikowana, jest to temat na bardzo długi wpis. Życzę powodzenia komuś kto próbował by odpalić silnik wolnoobrotowy w statku, nie mając benzyny, bądź lekkiego diesla. Jest to po prostu nie możliwe. W krótkim terminie, rzeczywiście należy uznać program za bajeczkę, ale czym więcej czasu w nim upływa (2 lata i więcej) tym bardziej zbliża się do rzeczywistości. Jeżeli nie znajdziemy alternatywnych źródeł energii tak właśnie będzie wyglądać nasza przyszłość. Nie zależnie od tego czy ropa zniknie z dnia na dzień, czy po prostu jej zasoby powoli się skończą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zniszczenie światowych zasobów ropy w wyniku "zjedzenia" ich przez bakterie jest wysoce niemożliwe. A zniszczenie światowych zasobów ropy w wyniku "zjedzenia" ich przez bakterie w ciągu miesiąca jest niemożliwe. Ponieważ wymagałoby jednoczesnego skażenia WSZYSTKICH złóż tą bakterią, a ponieważ złoża w Arabii Saudyjskiej i piasków bitumicznych w Kanadzie nie są połączone, wymagałoby to obecności człowieka.
      Możemy oczywiście rozpatrywać atak terrorystyczne tego typu, jednak skażenie WSZYSTKICH złóż (zwłaszcza tych obecnie nie eksploatowanych pod Arktyką np.) jest skrajnie nieprawdopodobne.

      Mając mazut można otrzymać ropę, więc to nie problem uruchomić statek (czy ogólnie silniki wolnoobrotowe). Lżejsze paliwa potrzebne są do uruchomienia mniejszych silników, które uruchamiają z kolei silnik wolnoobrotowy (oczywiście to duże uproszczenie). Tak, zastosowałem uproszczenie przy statkach, jednak to nie miejsce, aby wchodzić w takie szczegóły, jak również brakuje mi zwyczajnie kompetencji w tej kwestii (nie ukrywam tego). Jestem chemikiem, nie mechanikiem.

      Usuń
  2. No ja się na chemii zbytnio nie znam, ale z czego rozumiem to przeprowadzenie crackingu też wymaga energii, wydaje mi się, że nie było by to opłacalne, dlatego właśnie teoretycznie ustał by handel morski. Jestem też ciekaw na ile wystarczyło by śmieci, żeby przeprowadzać recykling i odzyskiwać ropę z plastikowych butelek itp...
    btw. gratuluje bloga, przeczytałem od "deski do deski".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraking wymaga katalizatora i temperatury (nie wchodźmy w szczegóły). Katalizator się nie zużywa (ale trzeba go regenerować - znów temperatura), a temperaturę można dostarczyć spalając cokolwiek pod ręką mamy. Sam kraking jest opłacalny.
      Ogólnie mazut również można destylować (mazut to pozostałość po destylacji atmosferycznej), tyle że będzie to już destylacja próżniowa (pod obniżonym ciśnieniem). Otrzymujemy wtedy cięższe oleje i pozostałość - gudron, stosowany m.in. do produkcji asfaltu.
      Przeróbka ropy to pogadanka na dłuuuugie godziny :)

      Dzięki.

      Usuń
  3. Hmmm... Muszę przyznać, że wizja kopalń w górach śmieci, gdzie wydobywa się plastik do recyklingu to ciekawa i oryginalna wizja. If you know what I mean... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie nie brzmi: "Czy wydobywano by polimery w ten sposób (kopalnie na wysypiskach)?"
      Pytanie brzmi: "Kiedy stanie się to opłacalne?" :)

      Usuń