sobota, 29 grudnia 2012

Superwulkan - jak rozpoznać nadchodzący wybuch

Rok temu powstał mój wpis nt. Superwulkanów zamieszczony następnie na blogu Domowy-Survival.pl Wybuch Superwulkanu Obiecałem wtedy, że w następnym wpisie zajmę się tym "Co potem?".
Niestety nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, dlatego minął rok, a mój nowy wpis o Superwulkanach dotyczy "Co przed?".

Jeżeli chodzi o Superwulkany to trzeba wiedzieć jedno - coś takiego nie istnieje.
"Superwulkan" to popularnonaukowa i potoczna nazwa na erupcję czegoś, co nie jest tylko "większym wulkanem". Typowy wulkan to, mniejsza lub większa, góra pod którą znajduje się komora wulkaniczna. Erupcja następuje, gdy komora wulkaniczna się wypełni (duże uproszczenie). W każdym razie typowy wulkan posiada krater z którego się dymi i ogólnie widać z daleka, że to wulkan.
Natomiast tzw. Superwulkanu nie widać wyraźnie na powierzchni. Jest on ukryty głęboko pod ziemią. Tworzy go komora magmowa o olbrzymiej objętości.  Dla porównania - wybuch w Yellowstone 2,1 miliona lat temu wyrzucił ponad 2450 km3 materiału wulkanicznego, gdy wybuch  Krakatau w 1883 roku jedynie 19 km3. Pozwala to wyobrazić sobie skalę całego wydarzenia.

W każdym razie superwulkany to przede wszystkim tzw. hotspoty (polska "plama gorąca"), czyli nadzwyczaj rozgrzane obszary płaszcza ziemskiego. Lawa w takich miejscach przedostaje się przez płaszcz (topi go). Mogą one występować zarówno w pobliżu krawędzi płyt tektonicznych, jak daleko od nich.
Tymczasem typowe wulkany znajdują się właśnie na krawędziach płyt tektonicznych.

Niezmiernie trudno jest przewidzieć wybuch wulkanu, choć jest to możliwe. Aby jednak się udało, dany teren (wulkan) musi być pod stała i dokładną obserwacją. Przede wszystkim dotyczy to aktywności sejsmicznej, jednak wulkany uznawane za najgroźniejsze i najaktywniejsze obserwowane są również z satelit (monitoring np. dwutlenku siarki) oraz przy użyciu GPS. Mając dane dotyczące wcześniejszych wybuchów i aktywności danego wulkanu można określić jego profil. Na tej podstawie udało się przewidzieć znaczącą liczbę wybuchów (zaczynając od wybuchu Góry św. Heleny).

Niestety (stety?) nie zarejestrowano przy użyciu specjalistycznego sprzętu żadnego wybuchu superwulkanu, choć prowadzona jest obserwacja niektórych, potencjalnie, niebezpiecznych miejsc. Przykładem jest choćby Kaldera Yellowstone, która jest pod baczną obserwacją całego zespołu. Pozwala to określić jedynie zarys profilu aktywności, jednak musi to nam wystarczyć.

Jakkolwiek na podstawie dostępnych danych można stwierdzić niektóre fakty oraz określić pewne zdarzenia jako prawdopodobne.
Fakty to:
  • istnieje taki punkt w czasie w który system wulkaniczny staje się niestabilny i prawdopodobnie wybuchnie
  • na podstawie jednego monitorowanego parametru nie można stwierdzić, czy nastąpi erupcja. Jednak niepowiązane trendy kilku monitorowanych parametrów mogą pozwolić ocenić czy system zbliża się do stanu niestabilności
  • każdy wulkan powinien być traktowany, w miarę możliwości, indywidualnie i wnioski nt. przyszłych erupcji powinny być wyciągane przede wszystkim z jego przeszłych erupcji (wynika to z indywidualnej struktury wewnętrznej każdego wulkanu, wyjątkowości składu skał, ich rozmieszczenia, etc.)
  • wulkany należy traktować jako wewnętrznie niespójne systemy, w których możliwe (wręcz - wysoce prawdopodobne) są nieoczekiwane wydarzenia (np. szybkie wynurzanie magmy z nieoczekiwanej głębokości), które prowadzą do niespodziewanego wybuchu
  • wszelkie prognozy na podstawie symptomów mogą dotyczyć jedynie krótkiego odcinka czasu i powinny uwzględniać również znaną historię aktywności danego wulkanu
Należy przede wszystkim pamiętać, że ewentualny wybuch rozpoznamy jedynie po symptomach tuż przed samą erupcją. Nie ma innego sposobu (obecnie) ponieważ aktywność wulkaniczna nie jest procesem stochastycznym.

W takim razie co się monitoruje?

Przede wszystkim aktywność sejsmiczną. Aby móc dokładnie obserwować aktywność określonego wulkanu potrzeba co najmniej trzech czujników, pozwala to w miarę dokładnie określić gdzie znajdują się epicentra wewnętrznych wstrząsów. na tej podstawie można próbować ocenić, czy wstrząsy spowodowane są magmą podchodzącą w górę, czy wzrostem ciśnienia gazów w hydraulice wulkanu.
Określa się trzy typy wstrząsów wulkanicznych:
  1. Krótkookresowe
  2. Długookresowe
  3. Drżenie harmoniczne (harmonic tremor)
Nie ma prosto określonego wzoru na określenie czy wulkan wybuchnie, jednak uznaje się, że wzrost aktywności sejsmicznej jest istotnym wskaźnikiem na wzrost ryzyka wybuchem. Zwłaszcza jeżeli dotyczy to wstrząsów długookresowych oraz pojawienia się drżenia harmonicznego.
Monitoring sejsmiczny wulkanów dotyczy również na obserwacji infradźwięków poniżej 20 Hz. Dzięki systemowi 60 stacji na całym świecie (IMS Global Infrasound Network) naukowcy mogą określić, gdzie właśnie wybucha wulkan.

Ciekawostka: The IMS Global Infrasound Network (60 stacji) wchodził pierwotnie w skład systemu kilkuset stacji monitorujących użycie i testy nuklearne, jednak naukowcy zaczęli korzystać z niego do badania aktywności wulkanicznej.

Emisja gazów. Jak wspomniałem wyżej emisję gazów obserwuje się przede wszystkim przy pomocy satelit. Fluktuacje emisji dwutlenku siarki mogą być markerem nadchodzącej erupcji. Dotyczy to zarówno wzrostu, jak i spadku emisji. W 1991 tuż przed erupcją Mount Pinatubo emisja dwutlenku siarki wzrosła dziesięciokrotnie, z kolei w 1993 roku przed erupcją Galeras emisja spadła.
Wzrost emisji wynika prawdopodobnie ze wzrostu ciśnienia wewnątrz wulkanu spowodowanego zbierającą się magmą. Natomiast spadek emisji może być spowodowany twardnieniem magmy i czopowaniem przez nią ujść gazów. Powoduje to wzrost ciśnienia wewnątrz i zwiększenia prawdopodobieństwa wybuchu.

Deformacja gruntu. Zbierająca się magma powoduje deformację ziemi. Jest to tzw. puchnięcie. Naukowcy mierzą nachylenie stoku oraz zmiany szybkości puchnięcia. Jeżeli wzrasta szybkość deformacji, i jest to połączone ze wzrostem emisji gazów oraz wstrząsami harmonicznymi, można stwierdzić, że erupcja jest już blisko. Erupcja Góry św. Heleny w 1980 jest klasycznym przykładem na skuteczność kompleksowego monitoringu wulkanów i skuteczność przewidywań na podstawie różnych symptomów.

 Monitoring zmian temperatury. W budzącym się wulkanie zachodzi wiele różnych zmian. Nie zawsze widać je na powierzchni (np. deformacje gruntu), ale praktycznie zawsze powodują one zmianę temperatury. Jeżeli więc monitoruje się temperaturę wulkanu i jego otoczenia można ocenić zakres zmian zachodzących pod ziemią. Obserwacje temperatury można prowadzić z: satelit, samolotów/balonów, jak również z urządzeń ręcznych - ręczne kamery FLIR, termometry w fumarolach i gorących źródłach.

Hydrologia. Metody hydrologiczne również pozwalają ocenić ryzyko wystąpienia erupcji. Wzrost ciśnienia gazów w wulkanie może powodować wzrost poziomu wody, a następnie jego spadek tuż przed samą erupcją. Gwałtowne zmiany temperatury mogą spowodować obniżenie wody w warstwie wodonośnej lub nawet jej całkowite wyschnięcie. Wzrost aktywności wulkanu można również wykryć monitorując rzeki w okolicach wulkanu. Obecność laharów lub innych materiałów pochodzenia wulkanicznego jest alarmujący.


Całkiem niedawno pojawiło się również nowe narzędzie do określania, czy grozi nam erupcja. To narzędzie pozwala określić możliwość erupcji nawet miesiące lub lata zanim nastąpi. Jest to monitoring przyrostu lasów. Skuteczność została potwierdzona podczas aktywności wulkanicznej w latach 2002 - 2003 Etny i Niyragong. 


 Jeżeli interesują was wulkany to mogę polecić blog Wulkany Świata. Znajdziecie tam wiele ciekawych informacji, a zwłaszcza newsów dot. aktywności wulkanicznej.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Zapasy żywności

Koniec świata za nami, święta przed nami. A zapasy żywności trzeba gromadzić.
Na pewno trzeba? A jeżeli tak, to jakie?

Do napisania tego wpisu natchnęły mnie dwa inne, które pojawiły się na Domowy-survival.pl Prosty zapas żwyności 200 000 kalorii oraz u Doxy Emergency food

Osoby chcące się przygotować na WTSHTF (When The Shit Hits The Fan) gromadzą przede wszystkim zapasy żywności. Jedni potrzebują jedzenia na miesiąc, inni na pół roku, a niektórzy nawet na rok i dłużej.

Ze składowaniem żywności wiąże się wiele problemów:
a)  ile żywności zgromadzić
b) jaką żywność zgromadzić
c) gdzie ją gromadzić
d) jak ją gromadzić i zabezpieczać

Ilość żywności zależy przede wszystkim od naszych potrzeb i liczby osób, dla której chcemy zgromadzić żywność. Można założyć, że dla jednej osoby dorosłej potrzeba minimum 2000 kcal (kilokalorii). 
Jeżeli chcemy zgromadzić jak najwięcej kalorii w jak najmniejszej masie to powinniśmy zainteresować się przede wszystkim tłuszczami. Mają one 9 kcal w każdym gramie. Z kolei węglowodany i białka to jedynie 4 kcal/gram. 

Ciekawostka - etanol ma 7 kcal w jednym gramie.

Jednak dieta złożona z samego smalcu popijanego olejem roślinnym nie byłaby ani smaczna, ani zdrowa. I na dłuższą metę skończyłaby się zgonem, a tego chcemy uniknąć.

Wracając do pytania "ile". W przypadku wielu produktów głównym składnikiem jest woda. To ona odpowiada za masę i objętość. Dlatego właśnie warto jest zastanowić się nad żywnością suszoną lub liofilizowaną. Z drugiej jednak strony nadal będziemy potrzebowali wody. Żywność suszona nie dostarczy wody do naszego organizmu, a właśnie jedzenie produktów zawierających wodę jest jej głównym źródłem dla człowieka. Oznacza to, że jedząc żywność suszoną będziemy musieli więcej pić.
Natomiast żywność liofilizowana, aby nadawała się do spożycia, musi być zalana wodą. Zazwyczaj wrzącą.
W obu przypadkach oznacza to, że nie oszczędzimy miejsca w naszej spiżarni, a jedynie przeniesiemy wodę z produktów do pojemników.

Żywność suszona i liofilizowana ma za to jedną dużą zaletę - może być przechowywana dłużej. I to jest właściwie jedyny powód, by rozpatrywać gromadzenie żywności tego typu.

Co jednak konkretnie gromadzić?
Człowiek potrzebuje różnych składników odżywczych, mineralnych (mikro- i makroelementy), witamin a nawet błonnika (nie trawimy błonnika). Więc podstawowa rada brzmi: Urozmaicaj! 


Białko, węglowodany, tłuszcze. To jest proste - suszone/liofilizowane mięso, smalec/oleje, miód, zboża. Pamiętajmy, że cukier (ten biały, sklepowy) to jedynie sacharoza, dwucukier. Natomiast ludzie potrzebują przede wszystkim wielocukrów, polisacharydy, czyli na przykład skrobię, glikogen i heparynę.
Oznacza to konieczność gromadzenia zbóż (najłatwiej).
Białka znajdziemy też w roślinach strączkowych (np.:fasola, bób), serach i orzechach. 
Tłuszcze? Smalec, słonina, tran, masło, olej rzepakowy, oliwa z oliwek.

Oprócz tego warzywa i owoce. Są one niezbędne i bez nich miesiąc przeżyć się da, ale za cenę zdrowia. Co w sytuacji WTSHTF może być równoznaczne ze śmiercią.
 Warzywa i owoce można liofilizować, suszyć, pasteryzować, kandyzować, marynować, kwasić. Wybór jest szeroki. Zawsze można również zamrozić. Wybudowanie domowej lodowni nie jest wielką sztuką, a jeżeli po wypełnieniu jej lodem i produktami spożywczymi zaplombujemy ją to niska temperatura zachowa się wewnątrz naprawdę długo. Lodownia jest prostsza do wykonania od schronu.

Sposobów na konserwację żywności jest sporo. Część pozwala na przechowywanie przez kilka miesięcy, część przez całe lata. Ale chyba nikt z nas nie sądzi, że po WTSHTF będzie można żywić się zgromadzonymi zapasami przez lata?

piątek, 14 grudnia 2012

Bunkier?

Bunkry, schrony i ziemianki. Większość survivalowców i preppersów uważa, że tego typu schronienie jest niezbędne do przeżycia, czy przetrwania, najróżniejszych katastrof czy klęsk. Od upadku meteorytu, przez nuklearny armageddon i wojnę, po załamanie cen ropy.
Moje zdanie jest inne.

Rozważania na temat sensowności posiadania schronu z prawdziwego zdarzenia należy zacząć od podkreślenia, że schron/bunkier ma ZWIĘKSZYĆ nasze szanse przeżycia. Bunkier nie jest celem samym w sobie, jest drogą (narzędziem) do celu - jakim jest przeżycie.
Jeżeli o tym zapomnimy, bunkier ze schronienia stanie się pułapką.

Przede wszystkim istnieje wiele sytuacji, gdy należy uciekać, opuścić miejsce zamieszkania. Zostawiając dom, zapasy, a może i bunkier za sobą, aby przenieść się w bezpieczniejsze rejony. W większości przypadków właśnie ucieczka jest najrozsądniejszym wyborem. Natomiast bunkier czy zapasy stanowią obciążenie. Wiele osób nie będzie chciało się rozstać z zapasami gromadzonymi przez lata i schronem, na który wydali spore fundusze.

Kolejną kwestią jest sytuacja, gdy schron zamienia się w pułapkę. Nie zapominajmy, że "po wszystkim" (cokolwiek przez to rozumiemy), chcemy  opuścić ów bunkier. Bo zapasy się kończą, bo mamy już dość siedzenia w ciasnocie, bez świeżego powietrza, w dodatku samotnie lub ciągle z tymi samymi osobami. Powody będą różne. Może jednak nastąpić sytuacja, gdy wyjście będzie niemożliwe.
Aby pokazać mój punkt widzenia posłużę się przykładem.

Jest wojna, przechodzi front. My chronimy się w dobrze zabezpieczonym bunkrze z zapasami na długo. Zamykamy za sobą drzwi. Bunkier jest dobrze przygotowany, mamy wejście główne i jednio zapasowe, ukryte. Pojawiają się żołnierze przeciwnika, znajdują wejście do bunkra - stalowe drzwi.
Co się stanie?
Wiele osób odpowie - będą chcieli wejść do środka, wysadzą wejście.
W rzeczywistości jednak może stać się coś innego, gorszego. Dowódca każe przeszukać dokładnie teren. Bunkier powinien mieć drugie wyjście, więc trzeba je znaleźć. Mając kilkudziesięciu ludzi znajdą wyjście szybko - otwór będzie znajdował się dalej niż w promieniu kilkudziesięciu metrów, a wiedzą czego szukać.
Po czym zaplombują oba wyjścia. Czy to zaspawają, czy przywalą gruzem z wysadzonego budynku.
Przede wszystkim:
- po co mają wchodzić do środka? Nie wiadomo co i kto jest w środku i jakie tam jest zagrożenie - broń chemiczna, biologiczna, może promieniowanie.
- ale nie mogą zostawić sobie za plecami bunkra z niewiadomą wewnątrz. Bunkier oznacza zorganizowanie, a tym samym potencjalne niebezpieczeństwo.
Rozwiązanie jest tylko jedno - unieszkodliwienie bunkra. Wejście wymaga więcej czasu i jest ryzykowne, zapieczętowanie jest szybsze i bez ryzyka.

Biorąc pod uwagę powyższe. Przemyślcie dobrze, czy bunkier jest wam naprawdę potrzebny i czy czasem nie będzie on stanowił niepotrzebnego obciążenia.


sobota, 24 listopada 2012

Konflikt nuklearny


Kontynuując temat z wykładu Irwina Redlenera podczas TED, chciałbym przedstawić swój punkt widzenia na ewentualny konflikt z użyciem broni jądrowej, a także uzasadnić dlaczego uważam takowy konflikt za bardzo mało prawdopodobny.

Zaznaczam, mam na myśli wojnę pomiędzy państwami z wykorzystaniem broni jądrowej, a nie pojedynczy atak terrorystyczny.

Obecnie na świecie broń jądrową wiadomo, że posiadają: USA, Rosja, Wielka Brytania, Francja, Chiny, Indie, Izrael, Pakistan i Korea Północna. Oprócz tego, w ramach NATO-wskiego programu udostępnienia broni jądrowej, do głowic ma dostęp: Belgia, Niemcy, Holandia, Włochy i Turcja.
Są to państwa oficjalnie posiadające broń jądrową wraz z Izraelem, który prowadzi politykę "nuklearnej dwuznaczności" (lub po prostu braku transparentności w tej kwestii). Od lat władze Izraela powtarzają tylko, że "Izrael nie będzie pierwszym państwem na Bliskim Wschodzie, które "wprowadzi" broń jądrową". Od lat trwa próba właściwej interpretacji tych słów, czy oznaczają one "stworzenie", "ujawnienie" czy "użycie".  Może to oznaczać jeszcze coś innego, ale na chwilę obecną nie ma jednoznacznej interpretacji. W każdym razie szacuje się, że Izrael może posiadać nawet 400 głowic (na tyle wskazują szacunki dot. posiadanych materiałów rozszczepialnych). Izrael posiada również środki zdolne przenosić głowice atomowe. Są to zarówno pociski (np.: Jericho III o zasięgu do 11,5 tys. km.), jak i samoloty (F16 i F15) oraz łodzie podwodne (niemieckie klasy Delfin). Oprócz tego mają środki do użycia: bomb walizkowych, artylerii atomowej, strategicznej broni atomowej (głowice powyżej 1 megatony, jako źródło Impulsu Elektromagnetycznego), min atomowych (prawdopodobnie na Wzgórzach Golan), jak również bomby neutronowej.

Kilkanaście innych krajów prowadziło badania nad bronią jądrową, wszystkie z nich przystąpiły do Układu O Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (podpisały go właściwie wszystkie kraje świata, oprócz: Indii, Pakistanu, Izrael (posiadają broń). Korea Północna wystąpiła z układu po opracowaniu własnych bomb).

Możliwe jest również posiadanie przez inne państwa broni jądrowej (np.: Iran), choć jest to wysoce nieprawdopodobne.
Spośród państw posiadających broń jądrową Indie i Pakistan są ze sobą w stałym konflikcie. Spór dotyczy Kaszmiru i trwa nieprzerwanie od samego początku niepodległego istnienia obu państw. Jest to jeden z możliwych punktów zapalnych, gdzie użycie broni jądrowej nie jest wykluczone. Ponieważ jednak broń jądrową posiadają obie strony występuje tzw. efekt MAD (Mutual Assured Destruction) czyli Zagwarantowanie Wzajemnego Zniszczenia. Pierwszy kraj, który wykorzysta broń jądrową w wojnie może spodziewać się atomowego odwetu.

Izrael, oficjalnie nieposiadający tzw. atomu, skutecznie stara się uniemożliwić wejście w posiadanie broni jądrowej innym państwom na Bliskim Wschodzie. Irak uruchomił swój program jądrowy, ale atak izraelskiego lotnictwa (operacja Opera) opóźnił jego realizację, a podczas I Wojny w Zatoce Perskiej został on całkowicie zlikwidowany. Co udowodniły poszukiwania broni masowego rażenia po II Wojnie w Zatoce Perskiej. Obecnie Iran posiada kompleks w którym pracuje na materiałach radioaktywnych w celach pokojowych (oficjalnie) i jest to kolejne "zmartwienie" izraelskich władz. Kwestia jeszcze nie została rozwiązana, choć zanosi się na interwencję podobną do operacji Opera.

Korea Północna jest w stanie oficjalnej wojny z Koreą Południową (trwa zawieszenie broni). Posiadając głowice byłaby w stanie podbić Koreę Południową, gdyby nie wsparcie Japonii i USA. Agresywne wykorzystanie głowic w konflikcie jest mało prawdopodobne, choć w celach obronnych władze północnokoreańskie prawdopodobnie by się nie zawahały.

Reszta "mocarstw atomowych" nie jest związana w konflikty w których użycie broni jądrowej jest choćby prawdopodobne. Musiałaby nastąpić wyjątkowe i obecnie nieprzewidziane wydarzenie, które mogłoby zmusić USA, Rosję, Wielką Brytanię, Francję czy Chiny do odpalenia swoich głowic.

Po wstępie teoretycznym przejdę do własnych rozmyślań i wniosków, jakie z nich wyciągnąłem.


Po pierwsze: broń jądrową kraj ją posiadający może wykorzystać przeciwko krajowi posiadającemu tą broń lub krajowi nie posiadającej tej broni. Wykorzystanie broni jądrowej przeciwko krajowi bez takowej broni skutkować będzie międzynarodowym skandalem i poważnymi reperkusjami. Przede wszystkim reszta krajów nieatomowych zacznie się obawiać powtórzenia takiej sytuacji. Będą naciskać na inne państwa atomowo w sprawie gwarancji nieużywania broni atomowej i ochrony przed takim użyciem. Ogólnie państwo, które użyje broni jądrowej asymetrycznie (wobec przeciwnika bez dostępu do tej broni) straci wiarygodność na arenie międzynarodowej – rozumowanie: skoro nie potrafi rozwiązać problemu przy pomocy konwencjonalnych metod i musi uciekać się do użycia broni jądrowe musi być słabe. Jednocześnie na tyle szalone, by zdecydować się na taki ruch jako pierwsze.
W drugiej sytuacji (sytuacja symetryczna, oba państwa mają dostęp do broni jądrowej) również mamy dwie możliwości. Albo kraj zaatakowany zastosuje odwet, albo się na to nei zdecyduje. Broń jądrową mocarstwa atomowe posiadają przede wszystkim w celu odstraszenia przed potencjalnym atakiem. W ten sposób działa MAD (Mutual Assured Destruction) – ty zniszczysz mnie, ale ja zdążę jeszcze zniszczyć ciebie.  Z drugiej jednak strony istnieje również koncepcja, że kraj zaatakowany nie zdecyduje się na odwet. Wynikać to będzie ze strachu przed tzw. drugą falą, czyli kolejnym atakiem nuklearnym. Biorąc jednak pod uwagę system decyzyjny i podejście do MAD, zdecydowanie bardziej prawdopodobna wydaje się opcja odwetu. Istnieją nawet informacje o systemach automatycznego odwetu w sytuacji, gdy nie żyłby już nikt, kto mógłby podjąć decyzję o odwecie. Doktryna MAD musi być niepodważalna, żeby działać.

Po drugie: historia pokazuje, że nawet tyrani i dyktatorzy mając dostęp do „broni ostatecznych” (masowej zagłady) nie decydowali się na użycie jej nawet w sytuacji ostatecznego upadku. Przykładem może być choćby Hitler i broń chemiczna, lub obecnie, Baszar al-Assad w Syrii ma dostęp do gazu VX (pisałem już o nim we wcześniejszych wpisie), jednak nie użył go jeszcze jednak w walkach z rebeliantami.
Broń masowej zagłady jest bronią ostateczną i pociąga za sobą znaczne konsekwencje, czego ludzie mogący podjąć decyzję o jej użyciu, są świadomi. Zakłada się, że użycie tego rodzaju broni jest najbardziej prawdopodobne dopiero w sytuacji, gdy zagrożone jest fizyczne istnienie danego narodu lub kraju. Ryzyko, czy nawet pewność, utraty władzy przez dyktatora jest niewystarczającą motywacją, by ten dyktator zdecydował się na taki ruch.
Wynika z tego, że jedynie osoba wyjątkowo niezrównoważona psychicznie mogłaby zadecydować o ataku przy pomocy broni jądrowej, jednocześnie prawdopodobieństwo by osoba na tyle niezrównoważona miała jednocześnie możliwość decydowania o ataku jest wysoce nieprawdopodobne. Tym bardziej, że istniejące procedury w większości mocarstw atomowych wykluczają możliwość decydowania o ataku przez jedną osobę.

Podsumowując: decyzja o oficjalnym użyciu broni jądrowej w konflikcie międzypaństwowym może zapaś jedynie w sytuacji decyzji podjętej przez wyjątkowo szalone osoby/osobę lub w sytuacji fizycznego zagrożenia istnienia danego kraju/narodu. Inne możliwe sytuacji (np. błąd) są wysoce nieprawdopodobne.

niedziela, 30 września 2012

Zagrożenie nuklearne - wojna i terroryzm

Od 1945 i pierwszych dwóch militarnych eksplozji nuklearnych w Hiroszimie i Nagasaki w społecznej świadomości pojawiło się nowe zagrożenie. Inne niż do tej pory, o sile rzędy wielkości przekraczającej dotychczasowe bronie.

Już pierwsze samoloty i czołgi podczas I Wojny Światowej wywoływały panikę i przerażenie w żołnierzach. Naloty na Wielką Brytanię w wykonaniu niemieckich zeppelinów pozwoliły cywilom zaznać pierwszego smaku nalotów. W II Wojnie Światowej karierę zrobiła artyleria i lotnictwo bombowe.
Już one były trudne do wyobrażenia dla większości ówczesnych ludzi, urodzonych w XIX stuleciu. Pod koniec wojny w Europie pojawiły się jeszcze pociski rakietowe V1 i V2.
Śmierć przylatywała nagle, a jedynym ostrzeżeniem był charakterystyczny hałas.

Wszystkie powyższe bronie pojawiły się w ciągu niecałych 30 lat, czyli w ciągu życia jednego człowieka.
Na sam koniec pojawiła się bomba atomowa. Najstraszniejsza i najpotężniejsza broń jaką stworzył człowiek.

Nie ma żadnego ostrzeżenia przed wybuchem bomby atomowej. Może to nastąpić wszędzie. A zagrożenie nie ustępuje nawet po wybuchu (jak to było z dotychczasowymi pociskami) z powodu promieniowania. Teren na którym użyto bomby jest skażony na długi czas i nawet jeżeli uda się przeżyć wybuch, to promieniowanie szybko może zmienić ten stan rzeczy.

Właśnie w tej tematyce jest poniższy film Irwina Redlenera z konferencji TED "O sposobach przetrwania ataku nuklearnego".


Nie ze wszystkimi tezami autora się w filmie zgadzam, ale podczas wykładu podaje on wiele interesujących, jak również przydatnych, informacji. Na pewno warto film obejrzeć, choć dla leniwych podam najważniejsze i najprzydatniejsze (moim zdaniem) informacje z filmu:
  • żadne plany i prognozy rządu i jakichkolwiek organizacji nie będą w stanie zapanować nad chaosem po eksplozji
  • 90 % osób znajdujących się w promieniu 0,8 km od miejsca eksplozji 10 kilotonowej bomby zginie natychmiast
  • 50% na natychmiastową śmierć w promieniu 3 km
  • 10%-20% na natychmiastową śmierć w promieniu 12 km
  • jeżeli masz najmniejsze podejrzenia eksplozji nuklearnej - zamknij oczy i otwórz usta (wyrównanie ciśnienia w momencie uderzenia fali)
  • jeżeli przeżyjesz wybuch, ale znajdujesz się blisko masz maksymalnie 20 minut, żeby uciec jak najdalej się da. Po tym czasie uderzy promieniowanie. 
  • uciekaj prostopadle lub z wiatrem (a będzie on wiał od miejsca wybuchu)
  • jeżeli nie możesz uciekać schowaj się - piwnice, najgłębiej jak się da, lub co najmniej 10 piętro (najwyżej jak się da, o ile to eksplozja naziemna - typowy atak terrorystyczny)
  • po pierwszym opadzie (zazwyczaj od 48h do 72h), jeżeli jeszcze przebywacie w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od miejsca eksplozji, należy jak najszybciej się ewakuować jak najdalej
Podsumowując, widzisz grzyb atomowy - jak najszybciej uciekaj w drugą stronę. Bierz samochód (nie ma znaczenia czy własny) i grzej ile się da. Po 100km możesz czuć się bezpiecznie. Jeżeli nie możesz uciec od razu - schroń się. Im bardziej jesteś odseparowany (ziemia lub beton - każdy strop w budynku to dodatkowa warstwa!), tym jesteś bezpieczniejszy (czyt. masz więcej czasu na ucieczkę). Przebywaj tam nie krócej niż 48h, ale również nie dłużej niż 72h. Z jednej strony należy przeczekać pierwszy opad i promieniowanie, z drugiej jednak strony bez żywności i wody i tak się umrze.
Jeżeli uciekasz (ze schronu po pierwszym opadzie, czy też od razu po eksplozji) okryj się najgrubiej jak się da (ale ubranie nie może jednocześnie ograniczyć twoich ruchów podczas ucieczki!). Osłoń usta i nos, choćby zwykłą szmatą. Gdy już znajdziesz się w bezpiecznym miejscu (w ciągu pierwszych 24h jest to odległość co najmniej 15 km) zdejmij wszystko co masz na sobie i wykąp się dokładnie. Załóż nowe ubrania, nieskażone! i uciekaj dalej. Strefa w promieniu około 100km (w zależności od wiatru i siły eksplozji) nie jest bezpieczna do zatrzymania się na dłużej.

Mówca wiele miejsca poświęca anegdotom (n.p.: o bombach walizkowym, czy o FEMA), przykłada również znaczny nacisk na "skuteczniejsze zakazy, skuteczniejsze zapobieganie, skuteczniejsze reguły...". Krótko mówiąc, jest zwolennikiem zwiększenia zakresu istnienia państwa policyjnego i uważa to za jedyny ratunek przed zagrożeniem terroryzmem nuklearnym. W znacznym stopniu nakłania do poparcia swojego podejścia poprzez straszenie. Podaje liczby i dane dotyczące ilości materiałów rozszczepialnych dostępnych, w mniejszym lub większym stopniu, na świecie. Zwłaszcza na terenie byłego ZSRR. Jednak są to półprawdy lub niepełne dane, by nie powiedzieć dosadniej - kłamstwa, podawane tylko do uzasadnienia przy wprowadzeniu większych restrykcji.
Oczywiście, że wiele należy zmieniać w kwestii bezpieczeństwa, wyczuwam jednak w panu Redlnerze chęć poświęcania wolności w zamian za bezpieczeństwo. A tym już zgodzić się nie mogę.

niedziela, 9 września 2012

Aftermath: World Without Oil - recenzja

Seria "Aftermath" została stworzona przez National Geographic.
Jest pięć części: "When the Earth Stops Spinning" (Kiedy Ziemia przestanie się kręcić), "World Without Oil" (Świat bez ropy), "Red Giant" (Czerwony Olbrzym), "Population Overload" (Przeładowanie populacji) oraz "The World After Humans/Population Zero" (Świat bez ludzi).

Ostatnio obejrzałem "Świat bez ropy" i po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, ży takie kanały jak Discovery czy wspomniany National Geographic zajmują się przede wszystkim gdybologią, a tzw. programy popularno-naukowe są bardziej popularne, niż naukowe.

Na początku "World Without Oil" zostało zrobione poważne założenie, że ropy zabraknie z dnia na dzień. Po prostu zniknie, wyparuje ze złóż. Co jest bzdurnym założeniem nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością.
O ile nawet ropy zabraknie (co również jest dyskusyjne, ale to nie wpis o tym), to będzie się to odbywało stopniowo. Kolejne złoża zaczną się wyczerpywać, kolejne kraje zostaną odcięte od ropy. Z jednej strony da to sporo czasu na przeciwdziałanie - np. tzw. alternatywne źródła energii lub ograniczenie konsumpcji (marzenie ściętej głowy). Z drugiej strony kraje odcinane od rynku ropy, lub te w których ropa się skończyła (a więc i skończyły się petrodolary) będą starały się działać. Co doprowadzi do masy regionalnych konfliktów, które z kolei mogą doprowadzić do konfliktu na skalę globalną. Jednak linia podziału będzie nie ideologiczna, czy polityczna (jak zazwyczaj), lecz czysto oparta o linię demarkacyjną kraje z ropą vs kraje bez ropy.

W samym filmie jest również sporo przekłamań. Przykładowo pada stwierdzenie, że "statki są napędzane ropą", co jest półprawdą (eufemistyczne określenie na kłamstwo").
Statki są napędzane silnikami niskoobrotowymi, które zasilane są mazutem. Mazut jest pozostałością po destylacji ropy (niskiej jakości ropy!), tym co zostaje na dnie i de facto jest odpadem.
Mazut można wykorzystać jako paliwo (jest tani), można też przekształcić w benzynę i olej napędowy (za pomocą krakingu). Mazut jest gęstą, lepką cieczą z wartością opałową bliską benzynie. Jednak z mazutu można otrzymać więcej benzyny (mazut to węglowodory wysokocząsteczkowe, benzyna niskocząsteczkowe).

Kolejną kwestią jest luźne podejście do czasu. Nawet 5 dni po całkowitym wyczerpaniu się złóż większość państw ma zapasy wystarczające na miesiące funkcjonowania. Oczywiście najbardziej ropożerne zakłady przemysłowe oraz np. samoloty zostałyby uziemione. Ale szpitale, transport samochodowy, morski i kolejowy działałby bez większych zakłóceń.
Produkcja polimerów (materiałów syntetycznych) ucierpiałaby, jednak nie zniknęła. Rozwinęłyby się (istniejące już!) technologie recyklingu. Zaczęłyby powstawać kopalnie na wysypiskach, w których wydobywano by plastikowe butelki i torby.

W ten sposób mógłbym punktować "Świat bez ropy" jeszcze długo. Niekonsekwencja, przekłamania, luźne założenia. Mimo wszystko film ten ukazuje wiele rzeczywistych problemów, z którymi już teraz możemy się spotkać i które będą narastały. Sądzę jednak, że jest to za mało by polecić do obejrzenia.
Jeżeli jednak zdecydujecie się już na oglądanie zalecam daleko idącą ostrożność i krytyczne spojrzenie na "fakty" przedstawiane przez NatGeo.

Ogólnie jest to pseudodokument utrzymany w strasznie katastroficznym tonie, w dodatku nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością. Na pewno nie warto się nim przejmować, a już na pewno przygotowywać się do opisywanych sytuacji. Jest to fikcja.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Żywność - produkty podstawowe

Na całym świecie istnieje ograniczona liczba podstawowym produktów. Jest to tzw. staple foods.
W zależność od kraju i kontynentu może to być pszenica (jak w Europie) lub soja (Ameryka Południowa). Produkty te są nie tylko podstawową żywnością miliardów ludzi (ryż), lecz również stanowią karmę dla zwierząt hodowlanych (soja i maniok).
Oprócz tego wykorzystuje się je również w innych dziecinach życia. Bananowiec jest wykorzystywany właściwie w całości (liście, kwiaty, pędy, pnie).

Takich roślin jest zaledwie kilka i na potrzeby tego wpisu postanowiłem zamieścić porównanie ich wartości odżywczych.



Niestety tabela po zamieszczeniu bezpośrednio we wpisie byłaby nieczytelna lub niewygodna w przeglądaniu dlatego dodaję ją jako załącznik pdf.


Tabela z wartościami odżywczymi

Nie powinno być żadnych problemów z pobieraniem tego pliku z Hotfile, ale w razie czego dajcie znać.

czwartek, 19 lipca 2012

Pierwiastki toksyczne


Kilka uwag na początek:
Oczywiście nie jest to wywód naukowy. Jest w nim wiele nieścisłości i niedomówień.
Ø      Na pewno jednak tekst ten napisałem zgodnie z posiadaną wiedzą i w dobrej wierze.
Ø      W przypadku, kiedy mowa o "organizmie" mam na myśli człowieka. Jeżeli rozpatruję wpływ na zwierzęta zaznaczam to wyraźnie.
Ø      Tym razem skupię się nie na dawkach śmiertelnych, tylko na długotrwałym narażeniu organizmu na dany pierwiastek.
Ø      Przy tworzeniu tekstu posiłkowałem się przede wszystkim „Toksykologią współczesną” pod redakcją prof. Witolda Seńczuka wyd. z 2005 r.

Na studiach nauczono mnie, że jest sześć pierwiastków toksycznych - ołów, rtęć, kadm, arsen, beryl, glin (wykłady i laborki z dr. H. Górecką, PolWro)
Przy czym "pierwiastek toksyczny" zdefiniowano jako ten, którego każde, nawet najmniejsze stężenie, wpływa negatywnie na organizm.

Są wykresy, gdzie jest pokazany stan zdrowia w zależności od stężenia.
Dla części pierwiastków wygląda on w ten sposób, że razem ze stężeniem stan zdrowia rośnie (pierwiastki potrzebne organizmowi), by na pewnym poziomie się ustabilizować i dopiero po przekroczeniu pewnej dawki stan zdrowia spada (przedawkowanie).
Dla innych przy wzroście stężenia stan zdrowia się nie zmienia (organizm nie potrzebuje pierwiastka, ale sobie z nim radzi), by dopiero po przekroczeniu określonej dawki spadać (znów przedawkowanie).
I mamy właśnie pierwiastki toksyczne dla których na wykresie od samego początku widzimy spadek stanu zdrowia organizmu (od poziomu startowego przy zerowym stężeniu).

Poniższa lista nie jest uszeregowana w żaden sposób. Kolejność przypadkowa.


1. Ołów
Szacuje się, że strefa zanieczyszczenia w około huty przetwarzającej ołów może mieć promień około 15 km. Obecnie nie dodaje się już związków ołowiu (tetrametyloołów i tetraetyloołów) do benzyny. Nie występuje, więc już wzrost stężenia ołowiu w glebie i powietrzy w okolicach dróg. Natomiast może istnieć olbrzymie zanieczyszczenie gleby ołowiem w pobliżu domów malowanych farbami zawierającymi ołów. Dlatego należy uważać z ogródkami i działkami, jeżeli sąsiad pomalował altankę farbą w ołowiem to my będziemy jeść ogórki z tym ołowiem!
Ołów bardzo łatwo dostaje się do ludzkiego organizmu przez usta. Zwłaszcza w przypadku dzieci jest to problem, gdy liżą i gryzą zabawki (jest to główne źródło ołowiu w organizmie dzieci). Tym bardziej, że u dzieci wchłanianie ogłowiu z układu pokarmowego jest nawet dwukrotnie wyższe. Tak ważne jest, by ich zabawki nie zawierały ołowiu.
Alkilowe związki ołowiu (czyli np. metloołów i etyloołów) wchłaniają się bardzo łatwo również przez nieuszkodzoną skórę.
Ołów odkłada się w większości tkanek, jednak w przypadku kości stanowi to największy problem. Ołów z kości jest właściwie nieusuwalny i kumuluje się przez całe życie (a zaczyna się to już w życiu płodowym, płód wchłania ołów z krwi matki, łożysko nie stanowi bariery).
Okres połowicznego wydalenia z krwi to około 20 dni, w tkanek miękkich 20-30 dni, z kości 10-20 lat. O ile organizm nie jest narażony na nowe dawki. U dorosłego około 95% ołowiu znajduje się w kościach i może to stanowić nawet 200 mg.
Na czym polega toksyczność ołowiu: niszczy krew, blokuje syntezę hemu (dzięki niemu erytrocyty transportują tlen) - prowadzi to do niedokrwistości. Oprócz tego niszczy układ nerwowy, nerki i powoduje problemy z układem pokarmowym.
U dzieci wysokie stężenie ołowiu we krwi powoduje zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym prowadzące do obniżenia wartości ilorazu inteligencji. U dorosłych bardziej narażony jest obwodowy układ nerwowy. Długa ekspozycja na ołów (u dorosłych) może doprowadzić do porażenia prostowników i nerwu promieniowego, co objawia się opadaniem ręki.
Wchłanianiu ołowiu zapobiega odpowiednia dieta: bogata w wapń i fosfor oraz żelazo. Jedząc w odpowiedni sposób możemy zmniejszyć wchłanianie ołowiu nawet kilkukrotnie (np: z 63% do 10%).
Można przeprowadzić badanie krwi i/lub moczu na obecność ołowiu. Oto dane:
Krew:
dopuszczalne <1,93 umol (mikromola)/dm^3  lub <40 ug/100 cm^3 przy tolerancji na poziomie <3,86 umol/dm^3 lub <80 ug/100 cm^3
Mocz:
dopuszczalne <0,39 umol/dm^3 lub <80 ug/cm^3 przy tolerancji na poziomie <0,72 umol/dm^3 lub 150 ug/cm^3


2. Rtęć
Znaczne zanieczyszczenie rtęcią występuje w okolicach elektrowni opalanych węglem, jako że w węglu może znajdować się nawet 8,5 mg Hg/kg węgla.
Metylacja rtęci (czyli rtęć np. z grupą metylową) znacznie ułatwia dostawanie się rtęci do organizmu. Organizmy morskie (ryby przede wszystkim) zawierają w sobie przede wszystkim metylortęć. Okres półtrwania rtęci w organizmach ryb wynosi kilkaset dni, dlatego im ryba starsza tym więcej rtęci w sobie zawiera. Zawartość rtęci w rybach drapieżnych może przekraczać 1 mg/kg masy ciała.
Stosowanie pestycydów, fungicydów i ścieków komunalnych do nawożenia powoduje zwiększenie zawartości rtęci w glebie.
Rtęć w formie elementarnej (na zerowym stopniu utlenienia) odkłada się przede wszystkim w układzie nerwowym, część trafia do nerek (utleniona do rtęci nieorganicznej na drugim stopniu utlenienia). Wdychane pary rtęci dostają się do strumienia krwi, a następnie przenikają barierę mózgowo-rdzeniową i barierę łożyska. Odkładają się w mózgu oraz tkankach płodu. Metylortęć jest również odkładana w mózgu lub tkankach płodu, przy czym stężenie rtęci w krwinkach płodu może być wyższe niż w krwinkach matki.
Organizm wchłania związki alkilortęciowe (np: metylortęć i etylortęć) z przewodu pokarmowego w około 95%, natomiast nieorganiczne połączenia rtęci jedynie w 7%.
Okres połowicznego wydalania metylortęci z całego organizmu wynosi ponad 70 dni, dla większości soli nieorganicznych około 40 dni, a dla par rtęci około 60 dni. Zwierzęta małe wydalają rtęć szybciej niż zwierzęta duże, dotyczy to zwłaszcza ryb.
Rtęć kumuluje się najszybciej w nerkach, ale to mózg (OUN) ulega większym uszkodzeniom.
W przypadku zatrucia rtęcią (przewlekłego zatrucia) obserwuje się najpierw drżenie palców (uszkodzenie układu nerwowego) oraz  zmiany w EEG, następnie dochodzi do obniżenia wskaźnika inteligencji.


3. Kadm
Kadm wykorzystywany jest szeroko w przemyśle, dlatego na terenach przemysłowych występuje znaczne skażenie tym pierwiastkiem. Może ono dochodzić nawet do 40 km od źródła.
Kumuluje się w liściach tytoniu, palenie tytoniu powoduje istotny wzrost stężenia kadmu we krwi i moczu.
Przez układ pokarmowy kadm wchłania się jedynie w 4-6%. Istotny wpływ na to ma zawartość żelaza, wapnia, cynku i białka w pożywieniu. Wdychany kadm wchłania się w zależności od postaci chemicznej, jest to do około 20%.
Kadm odkłada się przede wszystkim w nerkach oraz w wątrobie, gdzie przy odpowiedniej diecie bogatej w cynk jest częściowo unieszkodliwiany. Okres połowicznego wydalania dla kadmu wynosi od 10 do 30 lat, z nerek około 15 lat. O ile zaniknie ekspozycja na ten pierwiastek.
Przy przewlekłym zatruciu kadmem (co wynika zazwyczaj z wdychania kadmu) nerki i płuca wysiadają pierwsze, następna jest wątroba. Następuje również degeneracja układu kostnego (osteoporoza z pęknięciami kości i spontanicznymi złamaniami).
Kadm jest pierwiastkiem embriotoksycznym (wywołuje ciężkie uszkodzenia lub obumarcie zarodka) i teratogennym (powoduje wady u płodów). Jest również rakotwórczy.


4. Arsen
Głównym źródłem arsenu w środowisku i produktach spożywczych są herbicydy, defolianty oraz produkcja przemysłowa (m.in. huty szkła).
Arsen wchłania się przez układ pokarmowy w zależności od formy w jakiej występuje, w przypadku związków nieorganicznych dobrze rozpuszczalnych jest to 45-95%, organicznych 75-85%.  Związki słabo rozpuszczalne wchłaniają się w niewielkim stopniu. Wchłanianie przez układ oddechowy zależy od właściwości chemicznych, postaci i rozmiaru cząsteczek, zazwyczaj wynosi kilkadziesiąt procent.
Człowiek wydala z moczem około 35% podanej dawki jednorazowej, jednak w przypadki kilkudniowej ekspozycji zaczyna wydalać 60-70% podanej dawki. Wydalanie to ma charakter trójfazowy, a czas zależy od wartościowości podanego arsenu. Okresy połowicznego półtrwania dla arsenu trójwartościowego dla trzech faz wynoszą 2h, 8h i 8 dni, dla arsenu pięciowartościowego 2h, 9,5h i 38 dni.
Arsen jest rakotwórczy i powoduje nowotwory układu oddechowego, skóry oraz innych narządów. Nieorganiczny arsen zaburza pracę komórek wątroby oraz nerek. Przy dłuższym narażeniu następują zmiany skórne i błon śluzowych (np. w nosie) oraz uszkodzenia nerwów obwodowych (niedowłady, brak czucia, etc.). Charakterystyczne jest występowanie poprzecznych białych linii na płytkach paznokciowych. Oprócz tego niedokrwistość, zaburzenia układu pokarmowego, obniżenie masy ciała.
Dieta zawierająca potas pozwala uniknąć problemów z sercem wynikających z zatrucia trójwartościowym arsenem. Z kolei spożywanie czosnku zwiększa wydalanie arsenu razem z moczem.


5. Beryl
Głównym źródłem narażenia na beryl jest żywność, woda pitna i palenie tytoniu.
Okresy połowicznego wydalania dla poszczególnych narządów wynoszą: nerki 120 dni, wątroba 270 dni, śledziona 540 dni, kości 450 dni. A ogólnie dla całego organizmu 180 dni.
Beryl jest kancerogenny. Przewlekłe zatrucie berylem nie daje widocznych symptomów lub mogą być one opóźnione w stosunku do ekspozycji.
Doprowadza jednak ono do ogólnego wyniszczenia organizmu i niewydolności oddechowej. To właśnie w płucach beryl się odkłada przede wszystkim, jak również w znacznym stopniu w węzłach limfatycznych śródpiersiowych.
Zatrucie berylem bardzo trudno jest zdiagnozować, jako że oznaczanie berylu w krwi i moczu może być jedynie jakościowe (czyli stwierdzające, że istnieje). Z testów diagnostycznych tylko test transformacji blastycznej limfocytów może określić przewlekłe zatrucie berylem.


6. Glin
Antropogeniczne (stworzone przez człowieka) źródła glinu to spalanie węgla i odpadów oraz przemysł metalurgiczny i cementowy. Jednak również zakwaszanie gleb zwiększa zawartość tego pierwiastka ponieważ ulega on wypłukaniu z minerałów (w naturze nie występuje czysty glin).
Spośród produktów spożywczych najwięcej glinu zawierają zioła i przyprawy, a także liście herbaty. Jednak w przypadku herbaty znajduje się on w postaci związków nierozpuszczalnych w wodzie, więc do naparu migrują go jedynie niewielkie ilości.
Dodatkowym źródłem glinu są preparaty farmaceutyczne oraz używane w przemyśle spożywczym i w kuchni naczynia aluminiowe.

HINT.
Jeżeli masz naczynia aluminiowe i po każdym użyciu je dokładnie szorujesz, tak żeby błyszczały, popełniasz błąd. Glin w naturalny sposób pokrywa się warstwą tlenku glinu chroniącą go przed dalszą korozją. Więc ta matowa warstewka na aluminiowych naczyniach chroni nie tylko glin, ale również wszystkich, którzy gotują i jedzą z tych naczyń.
A najlepiej nie korzystać w ogóle z naczyń aluminiowych.

Przy przyjmowaniu leków i preparatów leczniczych warto sprawdzić ulotkę. Glin jest w wielu z nich. Np. w Aspirynie, lekach przeciw biegunkowych i przeciw wymiotnym.
Połowa skumulowanego glinu w organizmie znajduje się w kościach, jedna czwarta w płucach.
Glin wydalany jest z moczem. W przypadku kobiet karmiących piersią również z mlekiem. Stężenie w mleku matki może wynosić nawet 300 ug/dm^3.
Glin zaburza przyswajanie żelaza, wapnia i fosforu. Powoduje również problemu neurologiczne i psychologiczne (zaburzenia pamięci i koncentracji). Glin z mózgu nie jest eliminowany i następuje jego kumulacja.
W organizmie glin konkuruje z takimi pierwiastkami jak: cynk, żelazo, wapń i chrom, wypierając je. Z lizosomów mózgu, nerek i wątroby wypiera fosforany, z kości wapń, w jądrach komórkowych w heterochromatynie zastępuje magnez.
Wysoka zawartość jonów magnezu i wapnia w wodzie obniża przyswajanie glinu.

wtorek, 17 lipca 2012

Zabójcze związki chemiczne (tłumaczenie+komentarze)

Ponieważ poprzednie tłumaczenie razem z komentarzami się spodobało, dzisiaj prezentuję następny artykuł.
Tym razem "10 najniebezpieczniejszych chemikaliów na świecie".
Oryginalny tekst "10 of the Most Dangerous Chemicals in the World".


To nasza chemiczna drużyna marzeń śmierci. Mamy historyczne trucizny, które pochłonęły życie milionów w złowrogi sposób, oraz kilka substancji chemicznych, które mogą być u Ciebie w domu. Jeżeli będziesz miał kontakt z którąkolwiek z tych substancji w odpowiedniej dawce...Będziesz musiał się śpieszyć, by spełnić swoje marzenia tuż przed śmiercią.

Zanim zaczniemy - kilka zasad dotyczących tych śmiercionośnych mieszanek węgla, azotu i tlenu. Żadnych białek (wybacz botulino) ani pierwiastków/izotopów radioaktywnych (moje kondolencje Polon-210). Ta lista jest ukłonem w stronę związków chemicznych z którymi możecie zetknąć się w ciągu swojego życia.


10. Digoksyna 
Oczyszczony ekstrakt z naparstnicy. W odpowiednicy ilościach digoksyna zwiększa wydajność serca. Charles Cullen (bójcie się fani Zmierzchu! :P - przyp. Kahzad), pielęgniarz i anioł śmierci, wykorzystała leki z digoksyną, aby zabić ponad 40 pacjentów.

Komentarz: Digoksynę otrzymuje się z naparstnicy wełnistej (Digitalis lanata). Zwiększa ona wydajność serca, ale stężenie 2 ng/ml krwi jest śmiertelne. Jeżeli masz podejrzenia, że ktoś otruł Cię digoksyną (zaburzenia serca, zaburzenia widzenia - widzenie kolorowe (np. na żółto), zaburzenia OUN (ośrodkowego układu nerwowego)) uratuje Cię atropina, banan (potas i magnez!) i lidokaina. Nie zaszkodzi też elektrostymulacja (Crank 2). Jeżeli chcesz natomiast się "zdopingować" naparstnicą nie przekraczaj 0,8 ng/ml krwi i podwyższ sobie poziom magnezu i potasu.
Natomiast Charles Cullen podawał większą dawkę leków nasercowych, również z digoksyną. Chciał w ten sposób skrócić pacjentom męki. Działał przez 16 lat i przyznał się do 40 morderstw. 
(źródło: wiki)


9. Nadtlenek wodoru
Nadtlenek wodoru który masz pewnie w łazience ma stężenie od 3 do 6%. Przy wyższych stężeniach to paliwo rakietowe. Nadtlenek wodoru jest ekstremalnie niestabilny, zwykłe potrząśnięcie, kiedy ma stężenie laboratoryjne (>70%), powoduje eksplozję. W Londynie w 2005 roku zamachowcy w metrze użyli stężonego nadtlenku wodoru jako materiału wybuchowego zabijając 52 osoby.

Komentarz: Nadtlenek wodoru to inaczej woda utleniona. H2O2. Jest to silny utleniacz. To co można dostać w aptece ma zazwyczaj do 6% i w zupełności wystarczy by utlenić włosy. Z chemicznego punktu widzenia utlenianiem jest spalanie, więc szybkie utlenianie to nic innego jak szybkie spalanie. Co prowadzi do dużego BUM! Oprócz tego jest silnie żrąca. Po wylaniu na skórę pojawią się na niej białe plamy. Co warte jest zapamiętania - woda utleniona NIE obniża ryzyka zakażenia. Polewanie więc ran wodą utlenioną mija się z celem, lub jest wręcz szkodliwe. Dużo lepsza jest jodyna.
(źródło: wiki)


8. Glikol etylenowy
Jest w twoim samochodzie jako płyn zapobiegający zamarzaniu. Jest tani. Wygląda to tak prosto. Ma średni poziom toksyczności, jednak z powodu słodkiego smaku łatwo przekroczyć tą granicę, co prowadzi do metabolizacji glikolu etylenowego w dużo niebezpieczniejszy kwas szczawiowy. Trzymaj go z daleka od zwierząt, bo lubią one chłeptać słodkie ciecze. jeżeli połkniesz dużą dawkę glikolu etylenowego śmierć jest powolna, powoli następuje wyłączenie wszystkich narządów w ciągu 72 godzin. Leczeniem jest podawanie alkoholu etylowego, ponieważ alkohol konkuruje w organizmie z glikolem w cyklu metabolicznym.

Komentarz: Słynny płyn "Borygo"!  Podobno już 100 ml jest śmiertelne. Inne źródła podają LDLO na 786 mg/kg masy ciała (LDLO - Lethal Dose Low, czyli najniższe dawka śmiertelna). Po wypiciu ma się fazę, jak po alkoholu, tyle że skutki są gorsze niż zwykły kac. Różnicą jest właśnie słodki smak. Jeżeli więc wódka wydaje wam się słodka - NIE PIJCIE! Osobiście miałem taką sytuację, gdy kupiona w sklepie, zaakcyzowana butelka wódki zawierała w sobie syf. Zawartość była słodka i pieniła się. Z ciężkim sercem, ale nie piłem.
(źródło: wiki, cool story)


7. Nikotyna
Członkini rodziny psiankowatych. Jest to oleista ciesz będąca od 0,6 do 3% masy papierosa. Kontakt z jej ciekłą, czystą formą może spowodować śmierć w ciągu kilku godzin, jak tylko nikotyna przeniknie przez skórę i trafi do krwiobiegu. Przedawkowanie i śmierć może nastąpić bardzo łatwo u osób jednocześnie palących i noszących plastry nikotynowe.


Komentarz: Nikotyna, szczerze mówiąc, jest moim faworytem. Uważam ją za najniebezpieczniejszą substancję na świecie. Jest wysoce toksyczna i bardzo łatwo dostępna. Ocenia się, że LD50 dla ludzi jest 0,5-1.0 mg/kg masy ciała. Jednak wiele zależy od organizmu. Palacze są odporniejsi. O toksyczności nikotyny świadczy również tzn. Choroba Świeżego Tytoniu. Osoby zbierające liście tytoniu i mające bezpośredni kontakt ze świeżymi liśćmi mogą mieć symptomy zatrucia nikotyną (w zależności od badań dane pokazują, że może to być nawet 89% zbieraczy mających styczność z mokrymi liśćmi!).

(źródło: wiki)


6. Cyjanek sodu
Zwyczajny przemysłowy reagent, ale jeden fałszywy krok kończy się wąchaniem migdałów i szybką śmiercią. Cyjanek wiąże się z oksydazą cytochromu C, białkiem wewnątrz mitochondrium, i uniemożliwia komórce korzystanie z tlenu.

Komentarz: Tak właściwie dotyczy to wszystkich cyjanków (potasu, sodu, i innych). Substancją niebezpieczną jest cyjanowodór, który wydziela się bardzo łatwo z cyjanków. A zabójcą wewnątrz organizmu są jony (aniony) cyjankowe, które uniemożliwiają oddychanie komórkowe. Organizm dusi się pomimo tego, że w żyłach płynie natlenowana krew. Cyjanki to również słynny "Cyklon B" stworzony przez IG Farben. Wystarczy 1,5mg/kg masy ciała lub 300mg/m^3 powietrza (10 minut) lub 3200 mg/m^3 powietrza (1 minuta). Na gołą skórę wystarczy 100mg/kg masy ciała. Nie trzeba zjadać, ani wdychać. Jeżeli poczujesz gorzkie migdały już prawdopodobnie jest za późno. Ale możesz jeszcze próbować się ratować. Wciągnij do płu niewielką ilość azotanu amylu, następnie wstrzyknij sobie azotyn sodu i tiosiarczan sodu. Możesz jeszcze wspomóc się witaminą B12a (hydroksobalaminą). Może zdążysz.

(źródło: wiki)


5. Strychnina
Powszechnie stosowana jako pestycyd przeciwko dużym szkodnikom, gryzoniom i ptakom. Z powodu łatwości ukrycia, podobno strychniną zabito wiele postaci historycznych, w tym Aleksandra Wielkiego i Roberta Johnsona, muzyka bluesowego.

Komentarz: Strychnina to alkaloid, występuje w nasionach kulczyby wroniego oka, rośliny tropikalnej rosnącej głownie w Azji. W niewielkich dawkach, <5mg, działa jako stymulant. Wyostrza zmysły. Powoduje pobudzenie neuronów (blokuje synapsy hamujące), co może doprowadzić do skurczu tonicznego mięśni oddechowych (czyli mięśnie się skurczą, ale już nie rozluźnią) i uduszenia. LD50 dla strychniny to:  ustnie około 100 mg, dożylnie około 5-10 mg. Najlepiej nie jeść trutek na szczury, zawierają one właśnie strychninę, ale również kumarynę (dla ludzi nie tak niebezpieczna, jak dla szczurów). Strychnina jest bardzo gorzka, bardzo trudno ukryć ten smak. W razie zatrucia ratujcie się barbiturantami (środki nasenne), byle nie dużymi dawkami.
(źródło: wiki)


4. Tabun
Jeden z pierwszych odkrytych bojowy gaz paraliżujący, ciecz znana z owocowego zapachu i mogąca być rozpylona jako mgła  powodując konwulsje i paraliż. Tabun sam w sobie nie jest skrajnie śmiertelny, ale sukcesy w stosowaniu tego związku podczas wojny doprowadziły do rozwoju tak śmiercionośnych toksyn jak rycyna i soman (dawka śmiertelna dla człowieka to kilka mg lub LCt50 = 70mg*min/m^3 - przyp. Kahzad). Iraccy żołnierze użyli tabunu w ostatnich dniach wojny Iracko-Irańskiej, aby zabić tysiące Irańczyków. 

Komentarz: Tabun jest sklasyfikowany jako broń masowego rażenia i bojowy środek trujący z grupy paralityczno-drgawkowych. Odkrył go Niemiec (a jakże!) z firmy Bayer (ta firma ma wiele załug). Tabun jest stosunkowo łątwy w produkcji na skalę przemysłową, więc jeżeli dane państwo planuje produkcję i rozwój broni masowego rażenia zaczyna zazwyczaj właśnie od tabunu. LCt50 dla ludzi (stężenie w określonym czasie po którym 50% umrze) wynosi około 400 mg*min/m^3 powietrza. Wystarczy więc przebywać przez minutę w 1 metrze sześciennym powietrza w którym rozpylono 400 miligramów (!) tabunu, aby mieć 50% szans na przeżycie. Oczywiście jeżeli nie będziemy się śpieszyć i będziemy przebywać dłużej szanse przeżycia znacznie spadają. Ciekawe jeszcze jest to, że zwykły wybielacz (z chlorem) niszczy tabun, problem w tym, że w wyniku tego powstaje cyjanek chloru (z deszczu pod rynnę). Przy zatruciu ratuje niezawodna atropina, trzy razy wstrzyknięta.
(źródło: wiki)



3. 2,3,7,8-Tetrachlorodibenzodioksyna
Słyszałeś o Agencie Orange? 2,3,7,8-Tetrachlorodibenzodioksyna była jednym z zanieczyszczeń w Agencie Orange. To prawdziwy chemiczny skurwysyn. Agenta Orange został stworzony do defoliacji (defoliant powoduje zrzucanie liści przez rośliny - przyp. Kahzad) gęstych dżungli wietnamskich, jednak to zanieczyszczenie powodowało poważne deformacje prenatalne i choroby skóry.

Komentarz:  Poprawną nazwą 2,3,7,8-Tetrachlorodibenzodioksyny jest 2,3,7,8-tetrachlorodibenzo[b,e][1,4]dioksyna, ale my będzie korzystać ze skrótu TCDD. Jest to dioksyna, a każda dioksyna to straszny syf. Każda. Zapamiętajcie to, a najlepiej zapiszcie. Śmiertelna dawka TCDD nie jest znana, ale strasznie niszczy organizm. TCDD wykorzystano do trucia Wiktora Juszczenki. Stwierdzono, że otrzymał dawkę ponad 2mg TCDD co odpowiada 25μg/kg masy ciała.(μ - mikro, czyli 10^-6, jedna milionowa). Sami możecie ocenić skutki.
Zdjęcie znalezione na http://www.gazetaprawna.pl/grafika/101802,14350,juszczenko_tymoszenko_w_opozycji_do_narodu.html
TCDD jest teratogenne to znaczy, że kobieta narażona na TCDD urodzi zdeformowane lub martwe dziecko. Jest też promotorem raka, nie powoduje go (bezpośrednio), ale pomaga w rozwoju już istniejących komórek nowotworowych.
(źródło: wiki)


2. VX
Jedna z pierwszych chemicznych broni masowego rażenia. Początkowo, w latach 50-tych, produkowano go do sprzedaży detalicznej jako pestycyd. Na szczęście szanse na wejście w kontakt z VX są niewielkie - światowe zapasy zostały zniszczone. Włączając w to główne magazyny USA w Anniston (Alabama).

Komentarz: To największe cholerstwo jakie stworzyła ludzkość. Jest tak niebezpieczne, że nawet USA i Rosja zdecydowały się na pozbycie się większości tej substancji. Jedynie kilka krajów na świecie ma zapasy VX - USA, UK, Rosja, Francja i Syria (sic!). Z tego powodu może być nieciekawie w Syrii kiedy VX zostanie tam użyty lub po prostu wypuszczony przez przypadek. Ponieważ taka broń istnieje na wyposażeniu wielu wojsk (wszystkich członków NATO) są strzykawki lub autostrzykawki z atropiną i pralidoksymem. Wstrzyknięcie musi nastąpić jak najszybciej po kontakcie.
VX to ciecz, o niskiej lotności (słabo paruje), ale za to lepka. LD50 dla ludzi to 10 miligramów poprzez skórę (przez którą łatwo przechodzi, 300 razy toksyczniejszy od sarinu) lub LCt50 przez drogi oddechowe 30-50 mg*min/m^3. Ogólnie - masakra.
(źródło: wiki)


1. Batrachotoksyna
Najsilniejsza znana trucizna nie będąca białkiem. Batrachotoksyna zyskała sławę dzięki wykorzystaniu do zatruwania strzałek wydzielin żaby. Żaby nie produkują tej toksyny same, ale powstaje ona w wyniku trawienia chrząszczy z rodziny Melyridae którymi żywią się żaby.

Komentarz: Batrachotoksyna to sterydowa neurotoksyna znaleziona w wydzielinie żab z rodziny Dendrobatidae (Drzewołazowate żywiące się chrząszczami Melyridae), ciele chrząszczy z rodziny Melyridae oraz w ciele kilku gatunków ptaków. Bardzo skomplikowany w budowie związek, zwłaszcza w porównaniu z poprzednimi substancjami. Nie ma na nią antidotum, ALE uratować może inna toksyna - tetrodotoksyna (toksyna występująca w rybach fugu, rozdymkach, słynna z powodu kuchni japońskiej). Działanie obu toksyn znosi się nawzajem. Jeżeli więc zjecie źle przyrządzoną rybę fugu - liżcie żaby nadrzewne. I odwrotnie. Szacuje się, że dawka śmiertelna to 1-2 mikrogramy/kg masy ciała. 100 mikrogramów powali typowego człowieka (dla porównania, 100 mikrogramów to jakieś 2 ziarenka soli kuchennej). Batrachotoksyna jest około 50 razy groźniejsza od kurary i jakieś 10 razy od tetrodotoksyny (wspomnianej wyżej). Nadal jednak jest znacznie słabsza od botuliny.
(źródło: wiki)

niedziela, 15 lipca 2012

Zabójcze białka (tłumaczenie+komentarze)

Niecały miesiąc temu na Wykopie pojawił się artykuł "10 of the Deadliest Proteins on Earth". Ponieważ jest to interesujący artykuł pomyślałem, że warto go przetłumaczyć.
Tłumaczenie nie jest dosłowne. Starałem się przekazać przede wszystkim sens.

Białka są budulcem życia, dzięki nim żyjemy na tej planecie. Więc jest trochę dziwne uświadomić sobie, że białka mogą być jednymi z najgroźniejszych trucizn. Już pisałem o najgroźniejszych związkach chemicznych (może również przetłumaczę - przyp. Kahzad) - jednak niektóre białka, które możemy znaleźć w naturze, są bardziej śmiercionośne.



10. Rycyna
Łatwa do otrzymania z nasion rącznika pospolitego, rycyna jest silnie toksyczna. Rycyna uniemożliwia syntezę białek poprzez inaktywacje rybosomów, skutecznie hamując działania organizmu na poziomie komórkowym.

Żucie garści nasion rącznika może prowadzić do śmierci, a jednym z najbardziej przerażających ataków terrorystycznych, byłby ten z użyciem czystej rycyny w proszku. Po dostaniu się rycyny przez układ oddechowy problemy z oddychaniem i układem pokarmowym występują w ciągu 6-8 godzin, śmierć następuje w ciągu 36-72 godzin.

Komentarz: Rycyna jest kilka rzędów mniej toksyczna niż botulina (jad kiełbasiany - przyp. Kahzad) czy toksyna tężca (tetanospazmina - przyp. Kahzad), jednak są one trudniej dostępne. Porównując do botuliny czy wąglika jako broni biologicznej lub chemicznej, ilość rycyny wymaganej do osiągnięcia LD50 na dużym obszarze geograficznym jest znacznie większa (tony rycyny i tylko kilogram wąglika).
(źródło: Kortepeter M.G., Parker G.W. (1999). Potential biological weapons threats. 5. U.S. Army Medical Research Institute of Infectious Diseases. pp. 523–527)


9. Toksyna cholery
 Toksyna cholery (enterotoksyna wytwarzana przez przecinkowce cholery Vibrio cholerae - przyp. Kahzad) jest bardzo interesująca z powodu swojej budowy strukturalnej. Aktywna forma białka jest tworzona przez dwie różne podjednostki, które muszą połączyć się w dokładnie określony sposób by stworzyć działającą toksynę. Te dwie podjednostki  mają różne funkcje, ale kiedy pracują razem, powodują prawdziwą powódź ujemnie naładowanych jonów chlorkowych. Po czym następuje wzrost dodatnio naładowanych jonów sodu i potasu oraz wody w jelicie. 

Chaos w jelitach wynika z odwodnienia po tym jak ciało wyrzuca kilka litrów płynów w postaci wodnistej biegunki w nadziei na przywrócenie równowagi.

Komentarz: Krótko - następuje magazynowanie chlorków (jony ujemne, aniony) w jelitach i zatrzymanie wchłaniania potasu (jony dodatnie, kationy). Prowadzi to do zaburzenia równowagi elektrolitycznej, a organizm broni się pozbywając się płynów. Istnieje szczepionka przeciwko cholerze, działają na nią antybiotyki. A kiedy nie ma możliwości, leczy się objawowo - litr wody, łyżeczka soli, łyżka soku z cytryny, jak jest to pół łyżeczki chlorku potasu (spotykany jako sól kuchenna niskosodowa), a także glukozę - 2-3 łyżki stołowe. Jest to przepis domowy na bazie zaleceń WHO odnośnie leczenia objawowego biegunki.
(źródło: World Health Organization, 2005. See page 10 (14 in PDF) and esp chapter “5. MANAGEMENT OF SUSPECTED CHOLERA,” pages 16-17 (20-21 in PDF))


8. Główne białko prionowe
Pamiętacie "chorobę szalonych krów" (jak odróżnić krowę normalną od szalonej ;) - przyp. Kahzad), albo inaczej "gąbczaste zwyrodnienie mózgu"? Jest to białko, które je wywołuje. Główne białko prionowe (rónież znane jako PrP) znaleziono w całym ludzkim organizmie, zwłaszcza w układzie nerwowym. Niewielka zmiana w trójwymiarowej strukturze tego białka prowadzi do wyniszczających i śmiertelnych chorób.

Komentarz: Priony powodują nie tylko chorobę Creutzfeldta-Jakoba (ludzka odmiana "choroby szalonych krów"), ale również kuru i Śmiertelną bezsenność rodzinną. Wszystkie choroby prionowe są śmiertelne. Aby zarazić się prionami należy bardzo się postarać. Zarażenie kuru następowało w wyniku wcierania sobie w twarz mózgu zakażonej osoby. Powstawanie błędnej struktury prionów wynika z błędów w określonych genach (PRNP u człowieka), taki osobnik wytwarza właśnie błędne białka i umiera po pewnym czasie (rodzinne odmiany chorób prionowych). Chyba, że jego mózg zostanie zjedzony lub wtarty. 
(źródło: wszystko jest na wiki) 


7. Toksyna krztuśca
Kolejne białko zbudowane z podjednostek. Toksyna krztuśca wyłącza komunikację pomiędzy komórkami. Toksyna ta jest uwalniana przez bakterie Bordetella pertussis razem z białkiem zakłócającym pracę układu immunologicznego. Ten atak kombinacyjny na układ odpornościowy i komunikację pomiędzykomórkową pomaga bakteriom Bordetella pertussis w rozwoju, a tym samym powstawaniu krztuśca (stara nazwa - koklusz - przyp. Kahzad).

Komentarz: Obecnie krztusiec jest już na wymarciu. Dzięki szczepieniom  Di-Per-Te (przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi). Nie spotkałem się z tym, aby ktoś ekstrahował toksynę krztuśca. Prawdopodobnie jest to możliwe, jednak prawie na pewno horrendalnie drogie.
(źródło: wszystko jest na wiki) 


6.  Ectatomin
Podstawowa toksyna w jadzie mrówek Ectatomma tuberculatum. Ectatomina wpasowuje się w błonę komórkową. Jak tylko ta stosunkowo mała toksyna (trochę mniej niż 8 kDa) (8 kDA - 8 kilodaltonów. Dalton jest jednostką masy atomowej u - przyp. Kahzad) zaczyna tworzyć pory. Te pory pozwalają na przemieszczanie się kationów przez błonę doprowadzając tym samym do gwałtownej zmiany gradientu elektrycznego komórki, a przez to do jej śmierci.

Komentarz: Na temat tej toksyny w internecie jest niewiele. Są to głównie opracowania jej struktury. 
Sama mrówka produkująca toksynę wygląda tak:
 Występuje w obu Amerykach. Od Meksyku do Argentyny.
(źródło: http://academic.evergreen.edu/projects/ants/genera/Ectatomma/species/tuberculatum/tuberculatum.html)


5. Conopeptides (białko ślimaków stożkowych - przyp. Kahzad)
Seria krótkich molekuł składających się z tych samych aminokwasów z których zbudowane są białka. Conopeptides pochodzi z trujących stożkowych ślimaków morskich. Ślimaki dostarczają tę toksynę poprzez ich jednorazowe zębopodobne radule.  (radule to chitynowe fałdy na dnie gardzieli mięczaków - przyp. Kahzad). Conopeptides są obecnie gorącym tematem w farmakologii, naukowcy próbują opracować neurologiczne i kardiologiczne leki na bazie tych toksyn.

Komentarz: W morzach i oceanach żyją najjadowitsze zwierzęta świata. Tez lądu nie mogą się nawet umywać do tych morskich. Dotyczy to węży, ryb, ale również ślimaków. Conopeptides to tylko jedna z wielu toksyn wytwarzanych przez te stworzenia.


 4. Abrin
Mniej znany kuzyn rycyny, abrin jest białkiem znalezionym w Abrus precatorius (polskie nazwy "ojczenaszek", "modligroszek pospolity", "paciorkowiec" - przyp. Kahzad). CDC (Centers for Disease Control and Prevention = Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorób amerykańska agencja kontroli chorób - przyp. Kahzad) oznaczyła abrin jako potencjalny czynnik mogący być wykorzystany w terroryzmie chemicznym. Przede wszystkim jest silniejszy od rycyny, ale również nie ma na niego antidotum. Wymioty, krwawa biegunka, i halucynacje po spożyciu abrinu. A następnie śmierć następująca w ciągu trzech dni z powodu niewydolności śledziony, nerek i wątroby.

Komentarz: LD50 dla ludzi >300 ng (0,000 000 3 grama). Co istotne abrin jest stabilną substancją  można z niego zrobić proszek, mgiełkę, granulki lub roztwór wodny. Do organizmu może dostać się drogą pokarmową, oddechową lub poprzez wstrzyknięcie. Abrin wnika do komórek i uniemożliwia syntezę białek, co doprowadza do śmierci komórki. Nie ma antidotum, więc należy się jak najszybciej pozbyć abrinu z organizmu. 
(źródło: www.bt.cdc.gov)
 

3. Werotoksyna
Jestem wielkim fanem tej toksyny (pisał to Keith Veronese, autor oryginalnego artykułu - przyp. Kahzad) tylko z powodu jej nazwy. Werotoksyna (Verotoxin - przyp. Kahzad) jest często znajdowana w bydlęcych odchodach, jest to bardzo łatwy sposób na rozprzestrzenianie się tego białka na ludzi (pamiętajcie o tym, kiedy kupujecie warzywa "nawożone naturalnie! - przyp. Kahzad). Ta toksyna zaburza tworzenie białek w obrębie małych naczyń krwionośnych w nerkach i układzie pokarmowym. Co prowadzi w ostateczności do zmniejszenia ich sprawności lub całkowitej niewydolności.

Komentarz: Toksyna wytwarzana przez bakterię Shigella dysenteriae, gatunek podobny do Escherichia coli, jak również przez niektóre szczepy E. coli. Niedawno w Niemczech mieli problemy z tym szczepem E. coli. Prawdopodobnie dlatego ludzie umierali, bo jedli "ekologicznie nawożone" warzywa. "Ekologicznie" czyli przy pomocy odchodów bydlęcych. Warzywa następnie były niedokładnie (lub w ogóle) myte i tak trafiały na stoły.
(źródło: wiki)


2. Tetanospazmina
Ta toksyna powoduje w ostateczności skurcze mięśni, charakterystyczny objaw tężca. Kiedy tetanospazmina się wiąże z neuronami blokuje uwalnianie neuroprzekaźników poprzez degradację białka synaptobrevin. Zwiększa przez to wrażliwość mięśni co prowadzi do skurczów związanych z tężcem. Kontakt z tetanospazminą jest zabójczy, 200 ng (nanogramów, patrz też wyżej - przyp. Kahzad) może spowodować śmierć człowieka. Dla porównania - mrówka ma masę 1500 razy większą. 

Komentarz: Tetanospazminę produkują bakterie Clostridium tetani (pałeczki tężca). One to odpowiadają właśnie za tężec. Obecnie szczepi się dzieci przeciwko tężcowi przy pomocy szczepionki Di-Per-Te (było przy okazji krztuśca). Jednak szczepionka nie jest permanentna i należy ją powtarzać. Wg. niektórych źródeł wystarczy 1ng tetanospazminy na kg masy ciała by zabić. Kiedy ta toksyna zwiąże się już z neuronami jest nieusuwalna. Normalne funkcje nerwowe mogą zostać przywrócone dopiero, gdy powstaną nowe synapsy i połączenia nerwowe.
(źródło: wiki, www.ehs.ufl.edu  - Toxins of Biological Origin)   


1. Botulina (jad kiełbasiany - przyp. Kahzad)
Po raz pierwszy odkryta w niewłaściwie przygotowanych konserwach mięsnych, botulina jest najbardziej toksyczną substancją znaną człowiekowi. 100 ng czystej botuliny wystarczy by uśmiercić człowieka. Początek objawów może nastąpić już po 6 godzinach lub nawet po 10 dniach, razem z paraliżem mięśni oddechowych co prowadzi do śmierci.
Toksyna botulinowa to również produkt o nazwie handlowej "Botox", kosmetyk wykorzystywany do wygładzania zmarszczek. 

Komentarz: Istnieje 7 rodzajów botuliny, oznaczanych od A do G. Ta oznaczona jako D jest najgroźniejsza. Jad kiełbasiany produkowany jest przez bakterie Clostridium botulinum. Baterie te potrzebują jednak specyficznych warunków - brak tlenu, odpowiednia temperatura (około 30°C) i lekko zasadowe pH. Sama botulina również jest wrażliwa na warunki środowiskowe. W 80°C ulega denaturacji. Sól również może ją zniszczyć. Nie jest więc tak prosto się nią zatruć. Jednak, tak samo jak w przypadku tetanospazminy, nie da się jej usunąć. Normalne funkcje nerwowe zostają przywrócone dopiero, gdy powstaną nowe zakończenia nerwowo-mięśniowe.
(źródło: wiki, www.ehs.ufl.edu  - Toxins of Biological Origin)   

piątek, 15 czerwca 2012

Antybiotyki - How to

Antybiotyki dzielimy na bakteriobójcze i bakteriostatyczne.
Bakteriobójcze zabijają po prostu, bakteriostatyczne opóźniają lub zatrzymują namnażanie (najczęściej poprzez utrudnianie wytwarzania błony komórkowej).

Tyle krótkiego wstępu. Teraz najważniejsze:

Antybiotyki NIE ZWALCZAJĄ wirusów - o czym wielu ludzi zapomina. Jeżeli masz grypę antybiotyki nie pomogą. Jeżeli masz katar - antybiotyki nie pomogą (najczęściej katar powodowany jest przez wirusy, nie licząc alergicznej genezy kataru). Jeżeli jesteś przeziębiony - antybiotyki nie pomogą.
Mało tego, przyjmując antybiotyki przy infekcji wirusowej osłabiamy organizm. W wyniku tego chorujemy dłużej i mamy więcej powikłań.

Jeżeli antybiotyk jest niezbędny, co może stwierdzić lekarz, należy przyjmować go do końca. Całą przepisaną dawkę. Nie można przerwać w połowie, bo "czuję się lepiej". To drugi najczęstszy błąd.
Nieprzyjmowanie antybiotyku do końca prowadzi do niewyleczenia oraz uodpornienia się danego szczepu na antybiotyki. Tym samym nadal będziemy chorować, ale tym razem trzeba będzie przepisać silniejsze antybiotyki, które przy okazji zniszczą naszą naturalną florę bakteryjną. Istotne jest również, by przyjmować antybiotyk o ściśle określonej porze (nie wcześniej i nie później).

Trzecim najczęściej popełnianym błędem są interakcje antybiotyków z innymi substancjami. Również z  alkoholem, ale również suplementami diety i innymi lekami. Zgodnie z badaniem wykonanym w zakładzie Opieki Farmaceutycznej WUM najczęstsze interakcje zachodzą z innymi lekami na receptę (46%), następnie z lekami bez recepty (29%), z alkoholem etylowym (14%) i z suplementami diety (11%).

Innym problemem, niekoniecznie dotyczącym zdrowia, lecz pewnej świadomości medycznej, jest postępowanie z niewykorzystanymi dawkami antybiotyków. Większość zostawia je w domu lub oddaje znajomym lub rodzinie. To prowadzi z kolei do samoleczenia (głownie infekcji wirusowych, patrz wyżej). Część wyrzuca niewykorzystane antybiotyki po prostu na śmietnik. Niewiele osób oddaje do apteki na utylizację.


Proste rady, które pozwolą uniknąć problemów zdrowotnych, a tym samym pozwolą zaoszczędzić sporo pieniędzy:
- antybiotyki TYLKO przepisane przez lekarza (ale nie wywieraj presji na przepisanie)
- poinformuj lekarza o WSZYSTKICH przyjmowanych lekach i suplementach diety
- nie pij alkoholu podczas kuracji (alkohol nie tylko osłabia działanie antybiotyków, lecz również może prowadzić do reakcji disulfiramopodobnej - to bardzo źle)
- antybiotyki przyjmuj zgodnie z zaleceniem lekarza - o określonej porze (jedzenie może również "przeszkadzać") i przez określony czas. Nigdy nie skracamy leczenia, ani nie zmieniamy przepisanej dawki
- najlepiej samemu uważnie przeczytać wcześniej ulotkę przepisanego antybiotyku


Co ciekawe, zgodnie z przeprowadzonym badaniem ze stosowaniem antybiotyków problemy mają zarówno osoby z wykształceniem wyższym, jak i podstawowym.


Wspomniane badanie to ankieta przeprowadzona na grupie 160 osób na potrzeby pracy magisterskiej, autor Karolina Skoczyńska, temat “Rola Opieki Farmaceutycznej we współczesnej antybiotykoterapii”, wykonana w zakładzie Opieki Farmaceutycznej WUM, pod kierownictwem dr hab. n. med. Małgorzaty Kozłowskiej-Wojciechowskiej i opieką dr n. farm. Magdaleny Makarewicz – Wujec.

niedziela, 10 czerwca 2012

Ewolucja i polemika


Dzisiaj wpis w formie polemiki i uzupełnienia do ciekawego artykułu na "Nietuzinkowym Blogu Naukowym" 20 największych mitów na temat Ewolucji.
Jest parę nieścisłości jak również chciałbym przedstawić kilka swoich uwag :)

1. Ewolucja i dobór naturalny są cholernie intuicyjne. "Dostosuj się lub giń". Mamy to na wszystkich poziomach. Od komórkowego po klasowy - w klasach jeżeli się nie dostosujesz (lub nie będziesz dostosowany" wypadniesz z grona, "zginiesz". Wszystko, dosłownie WSZYSTKO, podlega doborowi naturalnemu (czyli ewolucji de facto"). Nawet nasze upodobania, mody. Ekonomia to dobór naturalny w czystej postaci.
A wszystko to jest proste i logiczne.
Problemem jest dostosowanie swojego światopoglądu do rzeczywistości, spojrzenie poprzez iluzję naszych zmysłów czy pragnień.
2. Czepiasz się konformizmu religii, a przecież nauka działa w identyczny sposób. Istnieje wiara w święte księgi i prawdy tam zawarte, oraz istnieje wiara w księgi nauki i prawdy tam zawarte. Co jakiś czas zmienia się zawartość lub interpretacja w obydwu przypadkach. Religia nabiera symboliki, w nauce zmieniają się fakty lub granice prawdziwości teorii (od płaskości Ziemi, poprzez geocentryzm, przez mechanikę newtonowską). O tym co sprawia, że zmieniają się teorie naukowe poniżej.
3. Teoria naukowa jest uznawana za prawdziwą nie poprzez UDOWODNIENIE jest, lecz przez próbę falsyfikacji. Tzn. nie ważne ile doświadczeń wykaże, że masz rację. Wystarczy, że jedno doświadczenie pokaże, że racji NIE MASZ i teoria idzie do kosza lub zmiany. Tak było z mechaniką Newtona - wyznaczono jej granice. Cały "myk" polega na tym, by naukowcy skupiali się na podważaniu własnych teorii, a nie na udowadnianiu ich. Darwin tak zrobił, próbował ponad 20 lat podważyć własną teorię. Jednak PO publikacji, a nie przed. Więcej na ten temat poniżej.
4. Alternatywa „Bóg czy ewolucja” w założeniu jest błędna. Ponieważ jedno nie wyklucza drugiego. Ani istnienie Boga/bogów, nie wyklucza istnienia ewolucji (i doboru naturalnego), ani prawdziwość ewolucji nie implikuje braku Boga/bogów. Tak właściwie jest wprost przeciwnie. Ewolucja wprost twierdzi, że nie ma szczytu (co sam napisałeś), tak więc możliwe (a nawet prawdopodobne) jest istnienie istoty/istot będących PONAD człowiekiem. A tym samym posiadających „boskie” możliwości. Tak jak i my jesteśmy bogami dla zwierząt.
5. Mutacje po prostu SĄ. Mogą być korzystne dla danego organizmu, niekorzystne, lub obojętne. Korzystne i obojętne przechodzą przez filtr doboru naturalnego, niekorzystne nie przechodzą (pierwszy osobnik z mutacją ginie). Choć pozostaje nadal kwestia losowości, tzw. szczęścia. Bo zdarza się, że osobniki z mutacją korzystną giną w wyniku nieszczęśliwego, dla nich, zbiegu okoliczności. Z drugiej strony osobniki z niekorzystną mutacją mogą przeżyć i przekazać swoje „dziedzictwo” dalej. Ciekawie się robi, gdy w wyniku tego powstanie organizm z dwoma mutacjami – korzystną i niekorzystną jednocześnie. Niektóre niekorzystne mutacje są tzw. triggerem, wyzwalaczem i prowadzą do powstawania kolejnych mutacji – korzystnych.  Wystarczy rozpatrzyć sytuację, gdy rodzi się osobnik z ułomnością, np. lew bez pazurów. Szanse ma niewielkie na przeżycie, ale jednak. Nie przeszkadza mu to w rozmnażaniu (rozmnażanie jest trudniejsze, ale nie niemożliwe). Udaje mu się w końcu spłodzić potomstwo. Jego potomstwo nie ma pazurów, ale ma mutację, która znacznie zwiększa płodność, o rząd wielkości (dziesięciokrotnie). Z jednej strony trudniej im przetrwać i się wyżywić, z drugiej mnożą się jak króliki. Ocenę czy dana cecha (mutacja) jest korzystna, czy też nie można podjąć tylko i wyłącznie z perspektywy czasu. Tego czasu nie liczymy w uniwersalnych jednostkach czasu (SI – sekundy) tylko w pokoleniach danego organizmu (gatunku). Jedno pokolenie to za mało.
6. Organizmy dążą tylko do przekazania swego materiału genetycznego. Nażarcie się i przetrwanie jest przydatne choć nie jest niezbędne. Patrz łososie, które giną po tarle (właśnie sfalsyfikowałem Twoją hipotezę „Organizmy dążą wyłącznie do trzech rzeczy: przetrwania, nażarcia się i kopulacji.” :) ) Zalatuje „Samolubnym genem”? Niestety, w tej książce jest trochę prawdy.
7. Brakujące ogniwa – koncepcja dziwna biorąc pod uwagę ewolucję. Bo przecież jeden osobnik MA mutację, a drugi mutacji NIE MA. Nie ma ogniwa pośredniego. Zresztą żądanie ogniw pośrednich jest absurdalne, ponieważ ZAWSZE można żądać kolejnego ogniwa pośredniego. Tą koncepcję ładnie wyśmiała Futurama w 9 odcinku 6 sezonu „A Clockwork Origin” (polecam). Podsumowując „brakujące ogniwo” jest absurdalne w samym założeniu.
8. Oceniasz przydatność uczuć jako przystosowanie korzystne. Są jednak strategie rozwoju oparte na porzucaniu potomstwa i nie wiązaniu się w pary/stada. Dyskusja nt. „uczucia wynikają z rodzenia niewielkiego liczby słabego potomstwa czy może rodzenie niewielkiej liczby słabego potomstwa wynika z posiadania uczuć” jest długa. Ogólnie szukanie powiązań skutek-przyczyna i znajdowanie właściwej kolejności jest niekiedy trudne, a nawet niemożliwe. Samo istnienie uczuć jest dyskusyjne :D Ale to przy okazji innego wpisu.
9. Wyrostek robaczkowy jest nam potrzebny. Zostało to już wyjaśnione. Pomaga odbudować florę bakteryjną na przykład po antybiotykach. To, że nie wiemy po co nam jakaś cecha, nie znaczy że jest zbyteczna. Jak napisałem powyżej – korzystność danej cechy można ocenić jedynie z odpowiedniej perspektywy.
10. Grawitacja również łamie II zasadę termodynamiki, ponieważ powoduje zmniejszenie entropii. Grawitacji nikt nie podważa. Problem w tym, że ludzi wszystko rozpatrują LOKALNIE. Skala miasta, państwa czy nawet planety jest mała. Układ słoneczny to mało. Galaktyka jest za mało. Wszechświat powinien wystarczyć, by pokazać że ani grawitacja, ani ewolucja (czy ogólnie życie) nie łamią II zasady termodynamiki. Problem polega jednak na tym, że nie jesteśmy tego w żaden sposób sprawdzić. W tym momencie WIERZYMY nauce, że się nie myli. Wierzymy naukowcom, że nas nie oszukują, czy nie popełnili błędu. Ale to znów temat do omówienia przy innej okazji.
11. Ewolucja może następować zarówno skokowo, jak i powoli. Wiele zależy od „trudności” środowiska oraz długości życia jednego pokolenia, jednak nie raz następowały „skoki” ewolucyjne organizmów, które zazwyczaj ewoluowały powoli. Może to wynikać na przykład ze wspomnianych przeze mnie wyżej „triggerów”, które indukują dalsze zmiany.
12. Odnośnie ewolucji człowieka. Ostatnio oglądałem program BBC Knowledge „Ewolucja. Dokąd zmierza człowiek” w którym zadano pytanie „Czy człowiek nadal ewoluuje?” a potem szukano odpowiedzi na to pytanie. Ogólnie program głupi i nie polecam nikomu. Oczywiste jest, że ewolucja NIGDY się nie zatrzymuje. To niemożliwe i absurdalne (choć ciekawy pomysł na książkę – Wszechświat, gdzie ewolucja się zatrzymała). To, że obecnie mamy technikę, kulturę i medycynę zmieniło tylko reguły gry, a nie samą grę. Zmieniamy się, dostosowujemy (w ramach całego gatunku, a nie pojedynczego organizmu) do środowiska jakie tworzymy. Wpływamy na ewolucję (i dobór naturalny), ale nie możemy go zatrzymać.
13. Pechowy punkt. Nie jestem przesądny, ale splunę trzy razy przez lewe ramię i przejdę dalej.
14. Ewolucja wyjaśnia powstanie życia w pewnym stopniu. A na pewno uprawdopodabnia. Poziomy energetyczne są formą doboru naturalnego dla cząsteczek chemicznych, więc nawet materia nieożywiona ewoluuje. Od form niestabilnych (łatwo „ginących”) do stabilnych (żyjących długo) w danych warunkach. I mimo wszystko nadal jest tutaj miejsce na Boga/bogów, tyle że po drugiej stronie łańcucha ewolucji.
15. Dobrze, że wspomniałeś o dryfie. Sam również napisałem powyżej, że ewolucja opiera się również w znacznym stopniu na szczęściu. Dinozaury miały pecha i tyle. Ssaki miały i nadal mają szczęście. Jak długo? To się okaże. Gwałtowna zmiana środowiskowa zawsze miesza wśród organizmów.
16. Ewolucja to też wiara – tak, to też wiara. W to co widzimy, w to co rozumiemy, w to co możemy dotknąć. Wierzymy, że się nie mylimy i że nie mylą się osoby, którym wierzymy. Ja WIERZĘ w  ewolucję, bo nie czytałem „O pochodzeniu gatunków”, nie zajmowałem się osobistym badaniem prawdziwości tej teorii. Opieram się jedynie na tym, co powiedzieli lub napisali inni (wierzę im), a także na własnych przemyśleniach (wierzę sobie). Tym niemniej uczniowie powinni poznać teorię ewolucji. Wiara i nauka to temat na osoby, dłuuugi wpis i szeroką polemikę.
17. Bonus jest prawdziwy. Darwin nie czekał 20 lat na ujawnienie teorii. Został zmuszony do ujawnienia jest bardzo szybko, naciskano na niego! Jednak potem zajmował się długo próbą podważenia jej. Sam traktował „O pochodzeniu gatunków” jedynie jako ABSTRAKT (sic!) opisu teorii ewolucji. Powyższe zdania to znaczne uproszczenie i polecam doczytanie wszystkiego na Wikipedii.

Pozdrawiam